Go Hel
Hel. Pod tą nazwą znajdziemy i półwysep i miasto.

Półwysep powstał i powstaje w wyniku działań prądu morskiego, który płynie z zachodu wzdłuż naszego wybrzeża usiłując zamknąć zatokę gdańską na wzór Mierzei Wiślanej. Miasto Hel znajduje się na końcu półwyspu od strony Zatoki Puckiej. Za oficjalną stroną miasta www.gohel.pl :

Hel usytuowany jest na cyplu Półwyspu Helskiego w odległości 33 km od stałego lądu. Miasto i gmina w województwie pomorskim, w powiecie Puckim. Otoczony z trzech stron wodą, szerokimi piaszczystymi plażami oraz sosnowymi lasami, znajduje się w strefie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego.

Położenie (DMS):
54d 36m 42s N
18d 48m 29s E

Prawa Miejskie:
W drugiej połowie XIII wieku Hel otrzymał prawa miejskie z rąk księcia Świętopełka II. Akt lokacyjny został potwierdzony w przywileju krzyżackim z roku 1378. Liczne pożary i napaści oraz zarazy doprowadziły do stopniowego wyludnienia osady, co w konsekwencji spowodowało utratę w 1872 praw miejskich. Ich odzyskanie nastąpiło dopiero w 1963r.

Liczba ludności (31.12.2009):
3987

Powierzchnia administracyjna:
21,27 km2


Tyle statystyki a teraz trochę od siebie.

Dojazd:
Dojazd prosty ale wymagający cierpliwości. Najlepiej ponoć na półwysep wjeżdżać w nocy gdyż za dnia w godzinach popołudniowych od Władysławowi a nawet od Gdyni możemy trafić na gigantyczne korki. Jeśli chodzi o te od Gdyni do Władysławowi to mając zaprzyjaźnionego kolegę po kiju z Helu to dzięki jego trasówkom można ominąć. Niestety po wjechaniu na półwysep jak trafimy na korek to nie ma na to rady. Trzeba swoje odcierpieć.

Co warto wiedzieć wybierając się do Helu na wypoczynek.

Kwatery:
Duży wybór od luksusowych apartamentów po zwyczajne "pokoje przy rodzinie". Chcąc znaleźć coś w rozsądnej cenie i w przyzwoitym standardzie musimy zacząć rozglądać się już w marcu. Wtedy ilość ofert jest dość duża i można trafić na prawdziwe perełki.

Restauracje, bary i inne "wodopoje"
Miasto jak na swoją wielkość i liczbę ludności oferuje spory wybór tego typu miejsc. Zdecydowana większość lokali znajduje się wzdłuż ul. Wiejskiej stanowiącej miejski deptak. Z lokali wartych polecenia warto wymienić knajpę Kutter z jej sławetnym piwem pod tą samą nazwą. Knajpa ta ma dwie siedziby. Jedną przy ulicy Wiejskiej a drugą przy wejściu do portu. W tej drugiej można skosztować
wędzonych na miejscu rybek. Kolejny lokal wart odwiedzenia to pub Admirał Nelson oraz Maszoperia czy Checz. Oczywiście dla miej wymagających i mających cieńszy portfel znajdą się i zwykłe bistra i jadłodajnie.




Atrakcje turystyczne:
Niewątpliwą atrakcją turystyczną jest samo położenie. Mamy dostęp do wody praktycznie z trzech stron. Od północy mamy otwarte morze od południa zatokę i od wschodu połączenie obu. Plaże (za wyjątkiem miejskiej) są szerokie i malownicze. Jak komuś ciasno to wystarczy, że zabierze kocyk i przeniesie się 200m dalej i ma spokój. Wybierając się na plażę należy pamiętać o zabraniu ręczniczka dla morświnka i łopatki na foczki. Tak głoszą tablice przy wejściu na plażę. Na tablicach tych jest napisane, że jak znajdziemy na brzegu morświnka to musimy go przykryć ręczniczkiem i polewać wodą a jak znajdziemy padniętą foczkę to musimy ją zakopać w piasku. Tak więc ręczniczek dla morświnka i łopatka dla foczki są niezbędne.
Z innych większych atrakcji turystycznych to Muzeum Obrony Wybrzeża czyli coś dla miłośników militariów, Latarnia Morska czyli coś dla tych co chcą popatrzeć na półwysep z góry, Muzeum Rybołówstwa czyli coś dla tych co chcą zobaczyć jak to drzewiej z rybą było i Fokarium czyli coś dla dorosłych i dzieci. Do Fokarium warto udać się na karmienie fok.






Atrakcją turystyczną mogą być tramwaje wodne kursujące z Helu do Gdyni, Sopotu i Gdańska. Zwłaszcza wyprawa tym ostatnim jest warta polecenia, gdyż płynie się przez cały zespół portów w Gdańsku, aż do hotelu Hilton nieopodal słynnego Żurawia gdańskiego. Minusem tej wyprawy jest niewielka ilość czasu (około 5 godz.) jaką mamy na zwiedzanie Gdańska.



Atrakcje wędkarskie czyli to co lubimy najbardziej:
Już sam fakt dostępu do wód Bałtyku i zatoki jest atrakcyjny. Takie położenie umożliwia połów różnych gatunków ryb. Niemniej w okresie wakacyjnym króluje połów dorszy ze sprzętu pływającego oraz połów fląder i innych ryb z brzegu i falochronów portu rybackiego. Zezwolenie okresowe najkrótsze opiewa na 1 miesiąc i kosztuje 16zł. Uprawnia ono do połowu zarówno z brzegu jak i ze środków pływających. Łowiąc z brzegu czy falochronu najczęściej będziemy poławiać z gruntu. Jako przynęta na flądry doskonale
sprawdza się filecik ze śledzia lub szprota a najlepszy ponoć jest z tobiasza. Chcąc zapolować na te gatunki będziemy musieli mieć robaki.
Połów ze środków pływających to głównie uganianie się za dorszem a więc wszelkiego rodzaju sztuczne przynęty do tego przeznaczone. Jeśli chcemy pokiwać się na wodzie mamy do wyboru dwie opcje: pierwsza to rejs kutrem (10 godz.) za cenę około 150 zł lub połów z łódki w strefie przybrzeżnej. Chcąc łowić z łódki musimy mieć echosondę i GPS. Warto zamawiając kwaterę zapytać się czy wynajmujący nie ma zarejestrowanej łodzi, z której mogli byśmy powędkować.
Uwaga planując wyprawę na ryby do Helu musimy zaopatrzyć się solidnie w akcesoria wędkarskie gdyż w Helu nie ma sklepu wędkarskiego. Najbliższy znajduje się we Władysławowie. Chcąc uzupełnić braki w wyposażeniu skazani jesteśmy na wyprawę do Władysławowi lub Gdyni. Jeśli chcemy zetknąć się z okazami warto zasięgnąć porady miejscowych wędkarzy. Fachowcem i znawcą okolicznych wód (nie tylko morskich) jest niewątpliwie kol. Jacek - Okonhel. Przesympatyczny człowiek, świetny gawędziarz a przede
wszystkim wspaniały wędkarz. W tegoroczne wakacje dane mi było poznać kol. Jacka. Zasłyszane o nim pozytywne opinie w pełni się potwierdziły. Ubolewam tylko, że mieliśmy możliwość tylko raz wyskoczyć na rybki (dorsze). Z wyprawy tej pochodzi mój avatar.



Jeśli ktoś pragnie odpocząć nad naszym morzem i zarazem powędkować to Hel jest dobrym wyborem. Malkontenci powiedzą, że są atrakcyjniejsze miejsca. Pewnie i są. Półwysep jak i samo miasto mają swój niepowtarzalny klimat. Nawet moja żona, która za morzem nie przepada stwierdziła, że jak następne wakacje nad morzem to tylko Hel.

Na koniec mała anegdota z mojego pobytu w Helu i spotkania z Jackiem.
Umówiliśmy się z Jackiem w knajpie Kutter na ichniejsze sławetne piwo. Znaliśmy się tylko z netu ale mimo wszystko się rozpoznaliśmy. Siedliśmy sobie przy stoliku we dwóch w ogródku piwnym, zamówiliśmy po piwku (sławetne piwo wiśniowe) i gawędzimy nareszcie na żywo. W pewnej chwili do ogródka weszła młoda panienka z koszem róż na sprzedaż. Rozejrzała się i od razu podchodzi do Jacka z tekstem:
- Może kupi pan różyczkę
Na co Jacek z czarującym uśmiechem, że nie, dziękuję.
Wróciliśmy do naszej rozmowy. Po upływie kwadransa do ogródka weszła inna panienka z różyczkami i wali prosto do naszego stolika i od razu do Jacka. Sytuacja jak wyżej. Ja na razie nic. Po jakimś czasie powtórka sytuacji. Znów Jacek jest obiektem "ataku". Nieco zdziwiony całą sytuacją pytam Jacka: może ja czegoś nie wiem? Sytuacja ta powtórzyła się chyba z pięć razy. Towarzystwo przy sąsiednich stolikach miało ubaw po pachy. Na następny wieczór (po wypadzie na rybki) znów siedzimy w tej samej knajpie ale przy innym stoliku i sytuacja z "kwiaciareczkami" się powtarza. Po drugim odejściu mówię do Jacka:
- Jacku ja jestem nietutejszy więc czegoś mogę nie wiedzieć...
Towarzystwo przy sąsiednim stoliku znów miało ubaw po pachy. Ja do dnia dzisiejszego nie rozumiem tej sytuacji. Żadna z "dziewczynek z różyczkami" nie podeszła do mnie. Wszystkie waliły prosto do Jacka. Tego nie łapię.

Wraz z rodziną mile wspominamy nasze wakacje na Helu i w Helu i wszystkim polecamy.








  PRZEJDŹ NA FORUM