Przygody wędkarskie! |
Pewnie wielu z Was miało jakieś komiczne przygody na rybach! Może można się nimi podzielić! Na początek moje spotkanie z perkozem! Perkoz i wędka! Opowiem jedną z moich przygód wędkarskich. Było to na początku lat siedemdziesiątych pojechaliśmy a jak, w dzień święta robotniczego, ( dla młodych święto wypada w dzień pierwszego maja ),nad jezioro sławskie do Sławy Śląskiej. Było to bardzo rybne jezioro. Łowiliśmy dorodne płocie, okonie, leszcze. A ja postanowiłem złowić szczupaka. Mieliśmy jedną łódż na kilku i były prawie na nią zapisy. Moja kolej wędkowania z łodzi przypadała dopiero nazajutrz Wobec czego poszedłem na pomost w pobliskim ośrodku wczasowym. Założyłem na potrójną kotwiczkę żywca. Była to miarowa płoć około 15 cm .I sru do wody. Głębokość w tym miejscu wahała się w granicach 4-rech metrów. Plusk zarzucanej wędki ze względu na wielkość przynęty i dość sporych rozmiarów spławik wzbudził zainteresowanie przebywających na pomoście wczasowiczów. Po uspokojeniu się płoci i falowania wody zasiadłem spokojnie na foteliku w oczekiwaniu na branie ryby. Zostałem otoczony w większości przez panie i kilku panów. Musiałem odpowiadać na różne pytania , z nieśmiertelnym czy zaopatrzyłem się w ręcznik i mydło. Odpowiadałem cierpliwie kontem oka obserwując spławik. W pewnej chwili ta bojka podskoczyła do góry z prędkością pociągu pośpiesznego zanurzyła się po wodę. W życiu nie widziałem tak szybko spadającej żyłki z kołowrotka. Po odczekaniu, kiedy uznałem że mogę zaciąć. Zamykam kabłąk czekam aż domniemana ryba wybielże luz żyłki zacinam. Olbrzymi opór. Kij wygięty w łuk grozi w każdej chwili złamaniem. Popuszczam nie co hamulec i zaczynam holowanie. Oczami wyobrażni widzę już tego potwora. Pewnie ma 10-15 kg, wtedy nie było tak trudno o takie ryby. Hamulec gra, trzeszczy do granic wytrzymałości kij. Żyłka naprężona. Powoli podciągam rybę do pomostu. I nagle konsternacja. Tuż przy pomoście wynurza się dorosły perkoz. Zacięty elegancko za bok dzioba u jego nasady. Wszyscy na pomoście gruchnęli śmiechem, Mnie jednak do śmiechu nie było. Zastanawiałem się jak perkoza wyciągnąć na pomost nie robiąc mu krzywdy. Po dłuższej chwili ptaszysko ląduje na pomoście. Perkozy na lądzie są podobno nieporadne. Ale nie ten. Ptaszysko próbuje wybić nam oczy swoim dużym i ostrym dziobem. Dopiero zarzucona kurtka na ptaka trochę go uspokaja. Pozwala wyciągnąć sobie kotwiczkę z dzioba. Wypuszczony z wielkim krzykiem daje nura pod wodę. Wynurza się kilkadziesiąt metrów od pomostu i głośno protestuje przeciwko temu co go spotkało. Wszystko się dobrze kończy dla mnie i przede wszystkim dla perkoza. Koledzy trochę z przekąsem gratulują mi wspaniałego brania. A perkoz pewnie przez jakiś czas omijał dalekim łukiem ten pomost. Longin. |