Ja czasami miejscowych spotykałem w okolicy ośrodka kempingowego cementowni Działoszyn w Krzeczowie! Był tam bar z wyszynkiem. Kiedyś widziałem taki obrazek! Miejscowy jegomość w niedzielnym ubraniu w stanie wskazującym łowił ryby! Próbując za wszelka cenę utrzymać równowagę na nogach, aby się nie skąpać!Na pytanie czy biorą, bez słowa wyciągnął siatkę w której było kilka dorodnych świnek i cert! Opodal niego leżał na drodze i spał kolega przykryty rowerem! Wniosek z tego może być taki: albo było tyle ryb, albo gość był fachowcem w wędkowaniu! Bardziej to pierwsze! W okolicach Krzeczowa Warta nie była nigdy zbyt oblegana! Czasami spotykałem wędkarzy z pobliskiego Wielunia, rzadziej Częstochowy! Komu to przeszkadzało! |