Mateusz. Pracowałem kiedys w ochronie w Zakładach Drobiarskich. Mój kolega Waldek alias Yma hodował na padniętych kurczakach białe robaki. Coś wspaniałego-smród też był przedni ale cóż jak dwóch napalonych wędkarzy pracowało ze sobą razem na zmianie,to czego sie można było spodziewacć Robaki pozyskiwaliśmy od maja do sierpnia wiadrami,dosłownie wiadrami. Na zakładzi była stolarnia-mieliśmy pod dostatkiem trocin (heblowin). Myliśmy te paskudy w zimnej wodzie z dodatkiem płynu Ludwik. A potem układaliśmy na sicie z trocinami (tych sit było 4 sztuki jedna pod drugą),ktore to poprzejściu przez sito wpadały do pojemnika niżej. Coś n=wspaniałego. Radochy było sporo jak podjechaliśmy nad zb. Brzeźnica i suliśmy do wody te robaki--piękne płocie liny ,karasie,leszcze no i karpie. Wspaniałe brania. Tego czasu nazywali nas rolnikami Ale były wtedy jaja |