Interga - Muły 2012.
Dyskusję już niby kończycie… No ale po prostu nie mogę nic nie napisać, gdy czytam Wasze oszczerstwa na temat moich ukochanych Mułów... Więc pozwolę sobie na kilka słów „zaśmiecając Wasz wątek”. Jestem to winna skrzywdzonym moim zdaniem Gospodarzom, a także innym internautom, których Wasze opinie mogą bez sensu zrazić do Mułów, zanim wybiorą się w to urokliwe miejsce. Poza tym poczułam się niejako wywołana do tablicy, jako… autorka strony internetowej. Tak, autorka, KOBIETA. Wyobrażacie sobie? Kobieta, dla której absolutnie „zrozumiałe jest jechanie kilkuset kilometrów tylko po to by rozłożyć wędki” 

Przepraszam bardzo, w którym miejscu na stronie internetowej rozminęłam się z prawdą, jak mi to Panowie zarzucacie? Napisałam, że Muły to zadupie totalne i że luksusów tam nie ma. Napisałam, że w zasadzie jest tylko gdzie się przespać i usmażyć złowione ryby. Wkleiłam zdjęcia wnętrza domków. Myślałam, że to wystarczy… Ale jak widać nie wszyscy potrafią czytać ze zrozumieniem. Napiszę więc wprost: jeśli ktoś potrzebuje standardu kilkugwiazdkowego i gospodyni donoszącej pościel i zmieniającej co rano ręczniki to niech się faktycznie trzyma od Mułów z daleka! Ja jak już wspomniałam jestem dziewczyną. Zanim usiadłam teraz do komputera wysprzątałam swój dom na błysk... Pracuję na Politechnice Warszawskiej, dużo wyjeżdżam na różne seminaria czy konferencje, naprawdę przywykłam do hoteli… Ale gdy jadę na ryby to do ubłoconych kaloszy wymuskany pensjonat za cholerę mi nie pasuje. Za to mułowy, jak go nazwaliście, „kurnik” jest dla mnie jak najbardziej na miejscu. Ot tak właśnie raz na jakiś czas. Tylko na rybach. Biorę po prostu ze sobą śpiwór lub komplet pościeli. Jak stół ktoś zostawił brudny to go sobie sama wycieram. I już, nie robię z tego tragedii, nie marudzę. Jestem na wakacjach, w takich warunkach jakie sama sobie w wybrałam, przecież nikt mnie nie zmuszał. Jest fajnie. Ja to lubię. Wy nie? No to sorry, ale fora ze dwora… Wasza roszczeniowa postawa jest dla mnie całkowicie nie do przyjęcia! Gospodarze nie prowadzą pensjonatu. Nie są w Mułach po to by Was obsługiwać. Oni tam mieszkają, pracują i po prostu udostępnili swoje zabudowania dla wędkarzy, którzy przybywają z daleka i chcieliby się na miejscu przespać. Wielu wędkujących zachęconych okazami ze Szlamów wracało, miejsc czasem brakowało to Gospodarze dostawili przyczepę. I tyle. A że chcieliby, abyśmy jako wędkarze jak najmniej zakłócali spokój nad Szlamami, abyśmy po sobie sprzątali i szanowali zwyczaje panujące na miejscu? To coś dziwnego? Dla mnie to jest oczywiste, tego po prostu wymaga kultura. A Wy jesteście głęboko zszokowani, że Gospodyni prosi, aby śmiecie zabrać ze sobą… Może Was oświecę – to faktycznie jest koniec świata i śmieciarka się co rano pod kapliczką nie zatrzymuje…Wasza postawa odnośnie tej kwestii budzi już raczej tylko mój uśmiech – zbyt jest dla Was brudno w Mułach, ale swoje śmiecie chętnie byście tam zostawili  Gratuluję  No dobra, kwestię śmieci, czystości i kultury lub jej braku mamy chyba omówione. Bo o Waszym głośnym zachowaniu i pijackich imprezach pisać nie będę, bo tylko o nich słyszałam, na własne oczy na szczęście nie widziałam, poza tym wcale wstydu Wam na Waszym forum nie chcę dodawać.

Ale jeszcze pozwolę sobie odnieść się do reszty Waszych całkowicie nieprawdziwych twierdzeń. Brak zarybień, oranie jeziora siatami… ??? O czym Wy piszecie? Nie macie o tym pojęcia, a się wypowiadacie… Porównywanie Szlamów do rybackich PGR to jakaś farsa… Poza walorami krajobrazowymi to jezioro jest fajne właśnie dlatego, że Gospodarze wiedzą, że sprzedanie w jeden sezon odłowionych siecią ryb, to żaden biznes. Że ewentualny zysk to zadowoleni wędkarze. Jeśli stawiają sieci to tylko po to, by pozyskać ryby na własne potrzeby, ewentualnie po to, by poczęstować rybą tych wędkarzy, którym brakuje umiejętności. Lub szczęścia… Szkoda żeby Pan Edmund musiał tygodniami nęcić a potem wpatrywać się w spławik by na kolację zjeść lina z własnego jeziora. Bo koledzy z wędkarskiego forum dostają wysypki na widok siatki. Ja też jestem przeciwna, ale właśnie odłowom przemysłowym… A nie do licha złowieniu w siatkę kilku ryb na własne potrzeby. Co do zarybień, to pieniądze z pozwoleń i noclegów w dużej mierze przeznaczane są w Mułach na ten cel. Wiem o tym. I proszę – nie wypisujcie bzdur jeśli nie znacie sytuacji, realiów, przepisów. Po prostu nie mieszajcie innym w głowach…

No i w końcu to co wynika z powyższego i co chyba powinno być w tym temacie najważniejsze – ryby bądź ich brak. Możecie mi wierzyć, lub nie, ale ryby w Szlamach są. Może lepiej nie wierzcie - też wolę, gdy wędkarzy jest mniej… A przynajmniej gdy mniej jest tych „wędkarzy”, których właśnie ujęłam w cudzysłów. Każdy prawdziwy wędkarz wie, że zdarza się, że ryby po prostu nie biorą, a będąc pierwszy raz na nowym łowisku odnosi się do niego z pokorą. Wie, że nie zna wody i stara się nie zrażać początkowymi porażkami… Podpatruje innych, dopytuje, szuka… A nie pewny siebie wali do jeziora tonę zanęty (która nota bene niezjedzona kiśnie i zamiast wabić odstrasza ryby) i czeka na sukces. Liny w Szlamach na 4 metrach? No zlitujcie się proszę… Przepraszam, że tak wirtualnie oceniam Wasze wędkarskie umiejętności, nie łowiąc z Wami. Zwłaszcza będąc - patrząc po zdjęciach - sporo młodszą od Was „babą”. No ale z tego co piszecie wyraźnie wynika mi, że jeśli chcecie połowić na Szlamach, to powinniście półkę widoczną na jednym ze zdjęć wypełnić raczej fachową literaturą wędkarską zamiast wodą ognistą…

Na przyszłość proponuję Wam nieco więcej szacunku. Zarówno wobec ludzi, jak i pokory wobec nieznanej Wam wody… A wtedy i odrobina potrzebnego szczęścia przyjdzie  Pewnie nie uznacie mojego przykładu za godny naśladowania, ale wyobraźcie sobie, że w Szlamach takie postępowanie w moim i mojego Męża przypadku się sprawdziło. Udało nam się zaprzyjaźnić z Gospodarzami, jako tako poznać jezioro no i pobić swoje życiowe rekordy w prawie wszystkich gatunkach łowionych przez nas ryb. Gdy tylko znajdziemy trochę więcej czasu zaktualizujemy stronę i umieścimy zdjęcia choćby z naszego majowego wypadu. Och co to był za tydzień! Jeśli tylko będziecie mieli ochotę zajrzeć zobaczycie film, na którym zwracamy wolność ponad 90-centymetrowemu szczupakowi. Wrzucimy też zdjęcia z jednego popołudnia ze spławikiem, kiedy to udało mi się złowić aż 6 dorodnych linów. Mój mąż nie złowił tamtego dnia absolutnie nic – właśnie sobie żartujemy, że powinien wtedy obsmarować całe Muły na internetowym forum…

Mimo wszystko pozdrawiam Was i życzę powodzenia na innych akwenach!
Ola


  PRZEJDŹ NA FORUM